To już prawie rok kiedy zaginął nasz ukochany pies na trzech łapkach, wabi się Rodi, zrobiliśmy już naprawdę wszystko co w naszej mocy by się odnalazł niestety ślad po nim zaginął 2 km od domu i nadal nie wiemy co się z nim stało, Rodiś jest cudownym psem dlatego mógł zostać zabrany ale zdajemy sobie sprawę ze mogl wpaść pod samochód lub ktos mogl mu coś zrobić niestety tego wieczoru Rodi wyszedł na siku na podwórko ok 16:30 a ja na chwile wyszłam w tym czasie do siostry która mieszka obok, były roztopy i Rodi przecisnął się pod siatką do sąsiada który akurat wyjeżdżał autem z posesji i go nie zauważył. Pol godziny pozniej już go szukaliśmy cała noc sylwestrowa i 3 kolejne miesiące, rodis był widziany 2 km od domu gdzie chodzimy na spacer a potem już nikt go nie widział, na początku myśleliśmy ze wystraszył się petard ale na kamerach widać ze pobiegł sobie poniuchac i nie był wystraszony ale co stało się potem jest dla nas ogromna zagadką, w tym czasie byłam w 7 miesiącu ciazy i było to dla mnie ogromnie stresujące przeżycie, Rodi był dla nas bardzo ważny, wzięliśmy go od innych właścicieli bo ci nic nie robili z jego łapka w ktora po najprawdopodobniej uszkodzeniu nerwu wdało sie zakażenie i musieliśmy łapę usunąć, konsultacje rentgeny operacja nauka życia na 3 łapach a przy tym ten cudowny charakter to spowodowało ze pies stał sie naszym ukochanym członkiem rodziny. Był z nami ok 6 lat, jeżeli wiesz co stało sie z naszym pieskiem, błagamy napisz zadzwoń, najgorsza prawda będzie dla nas lepsza niż niewiedza ktora dręczy do teraz, rodis nie ma prawej przedniej łapki i ma obcięty ogonek do połowy, czarny kundelek podpalany do połowy łydki ważył o 8-9 kg.