Prywatne
Numer VIN: 000000000
Model: Corsa
Rok produkcji: 2003
Paliwo: Benzyna
Typ nadwozia: Hatchback
Przebieg: 119 830 km
Kolor: Zielony
Poj. silnika: 973 cm³
Stan techniczny: Nieuszkodzony
Skrzynia biegów: Manualna
Kraj pochodzenia: Niemcy
Moc silnika: 58 KM
Napęd: Na przednie koła
Kierownica: po lewej
Opis
Na wstępie zaznaczam, że rekinom biznesu i tym podobnym złomiarskim guru z propozycjami za 500 zł dziękuję.
A to dlatego, że na sprzedaż mam bohatera codzienności – Opla Corsę rocznik 2003, 973 cm3. Auto, które w swoim życiu widziało więcej niż niejeden polityk podczas objazdu po kraju i które – podobnie jak oni – ma rysy na każdej stronie, w tym na dachu. Bo czy prawdziwe doświadczenie może być gładkie i bez zadrapań?
Samochód przyjechał do Polski w 2008 roku i od ponad 14 lat pozostaje w rękach u jednego właściciela.
Technicznie? Cóż, nie będę czarować – praktycznie wszystko wymaga naprawy. Rozrząd krzyczy o natychmiastową interwencję jak opozycja o wcześniejsze wybory, a pod maską coś cieknie. Nie wiadomo co, ale cieknie – taka mała kropla niepewności, niczym wyciek maili z rządowej skrzynki. Podłoga jednak jest zdrowa i nie gnije - tak też się zdziwiliśmy.
Z wyposażenia – tu można by rzec, że Opel wyprzedził swoje czasy. Centralny zamek? Klimatyzacja? Nie, proszę Państwa, to luksusy dla mięczaków. Tutaj wszystko jest analogowe i naturalne – otwierasz drzwi osobnym kluczykiem niż odpalasz silnik, bo układ kierowniczy został kiedyś wymieniony i w pakiecie dostaliśmy dwa klucze. To nic innego jak forma decentralizacji władzy – tak jak w państwie: jeden klucz do sejfu, drugi do drzwi, trzeci do lodówki. Takiego zabezpieczenia nie przewiduje żaden ubezpieczyciel, tym samym Twoja "nowa" Corsa wyprzedza obecną epokę. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
A propos bezpieczeństwa – hamulce z tarczami były robione trzy lata temu. Wymieniono też amortyzatory, ale chyba tylko tył.
Auto jest zarejestrowane jako ciężarowe, bo kiedyś służyło działalności gospodarczej. No dobra... służyło, czy nie, w koszty szło jak w masło. W praktyce oznacza to, że można w nim przewieźć coś więcej niż tylko zakupy z Biedronki. Idealne rozwiązanie dla kogoś, kto lubi mieć poczucie, że jeździ prawie ciężarówką, ale jednak w rozmiarze miejskim. To taki kompromis między TIR-em a rowerem – i czyż nie o kompromisy chodzi w życiu?
Wizualnie – każdy element karoserii opowiada swoją historię. Rysy, obicia, wgniecenia… Jedni powiedzą: „zniszczony”, ja powiem: „życiowy”. Ten samochód nie ukrywa swojego doświadczenia, nie zakłada filtra upiększającego jak influencerzy na Instagramie. On pokazuje prawdę – surową, twardą, bez ściemy.
Muszę też nadmienić, że radio w Corsie przeszło, niczym Pan Rafał po dwugodzinnej prezydenturze, w stan absolutnej ciszy. Coś tam zaszumi, zabuczy i niestety nie jest to kwestia anteny.
Jak się nim jeździ? Tylko po mieście. To nie jest auto, które wyruszało w długie podróże po Europie. Ono zna każdy próg zwalniający w okolicy, każdą dziurę w asfalcie i każdy zakręt osiedlowego parkingu. Jeździło, kiedy trzeba było zawieźć dzieci do szkoły, zakupy do domu, a właściciela na stację po paliwo. Jest jak lokalny radny – może nie robi kariery międzynarodowej, ale swoje zadania w gminie wypełnia sumiennie.
Tak, to prawda – Opel wymaga troski. Może nawet większej niż Pan Jerzy od Pana Karola. Wymaga kogoś, kto spojrzy na niego z czułością, a nie tylko z kalkulatorem w ręku. To auto nie jest inwestycją w przyszłość, to nie złoto ani bitcoin. To raczej codzienny chleb – może trochę suchy, może czasem twardy, ale jednak daje poczucie, że zawsze jest pod ręką.
Jeśli więc szukasz samochodu, który jest tak idealny jak obietnice wyborcze – to źle trafiłeś. Ale jeśli chcesz auta, które mówi prawdę, które nie udaje, że jest czymś więcej niż jest, i które mimo swoich lat wciąż potrafi zawieźć Cię z punktu A do punktu B (choć czasem z lekkim wyciekiem), to ta Corsa czeka właśnie na Ciebie.
A to dlatego, że na sprzedaż mam bohatera codzienności – Opla Corsę rocznik 2003, 973 cm3. Auto, które w swoim życiu widziało więcej niż niejeden polityk podczas objazdu po kraju i które – podobnie jak oni – ma rysy na każdej stronie, w tym na dachu. Bo czy prawdziwe doświadczenie może być gładkie i bez zadrapań?
Samochód przyjechał do Polski w 2008 roku i od ponad 14 lat pozostaje w rękach u jednego właściciela.
Technicznie? Cóż, nie będę czarować – praktycznie wszystko wymaga naprawy. Rozrząd krzyczy o natychmiastową interwencję jak opozycja o wcześniejsze wybory, a pod maską coś cieknie. Nie wiadomo co, ale cieknie – taka mała kropla niepewności, niczym wyciek maili z rządowej skrzynki. Podłoga jednak jest zdrowa i nie gnije - tak też się zdziwiliśmy.
Z wyposażenia – tu można by rzec, że Opel wyprzedził swoje czasy. Centralny zamek? Klimatyzacja? Nie, proszę Państwa, to luksusy dla mięczaków. Tutaj wszystko jest analogowe i naturalne – otwierasz drzwi osobnym kluczykiem niż odpalasz silnik, bo układ kierowniczy został kiedyś wymieniony i w pakiecie dostaliśmy dwa klucze. To nic innego jak forma decentralizacji władzy – tak jak w państwie: jeden klucz do sejfu, drugi do drzwi, trzeci do lodówki. Takiego zabezpieczenia nie przewiduje żaden ubezpieczyciel, tym samym Twoja "nowa" Corsa wyprzedza obecną epokę. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
A propos bezpieczeństwa – hamulce z tarczami były robione trzy lata temu. Wymieniono też amortyzatory, ale chyba tylko tył.
Auto jest zarejestrowane jako ciężarowe, bo kiedyś służyło działalności gospodarczej. No dobra... służyło, czy nie, w koszty szło jak w masło. W praktyce oznacza to, że można w nim przewieźć coś więcej niż tylko zakupy z Biedronki. Idealne rozwiązanie dla kogoś, kto lubi mieć poczucie, że jeździ prawie ciężarówką, ale jednak w rozmiarze miejskim. To taki kompromis między TIR-em a rowerem – i czyż nie o kompromisy chodzi w życiu?
Wizualnie – każdy element karoserii opowiada swoją historię. Rysy, obicia, wgniecenia… Jedni powiedzą: „zniszczony”, ja powiem: „życiowy”. Ten samochód nie ukrywa swojego doświadczenia, nie zakłada filtra upiększającego jak influencerzy na Instagramie. On pokazuje prawdę – surową, twardą, bez ściemy.
Muszę też nadmienić, że radio w Corsie przeszło, niczym Pan Rafał po dwugodzinnej prezydenturze, w stan absolutnej ciszy. Coś tam zaszumi, zabuczy i niestety nie jest to kwestia anteny.
Jak się nim jeździ? Tylko po mieście. To nie jest auto, które wyruszało w długie podróże po Europie. Ono zna każdy próg zwalniający w okolicy, każdą dziurę w asfalcie i każdy zakręt osiedlowego parkingu. Jeździło, kiedy trzeba było zawieźć dzieci do szkoły, zakupy do domu, a właściciela na stację po paliwo. Jest jak lokalny radny – może nie robi kariery międzynarodowej, ale swoje zadania w gminie wypełnia sumiennie.
Tak, to prawda – Opel wymaga troski. Może nawet większej niż Pan Jerzy od Pana Karola. Wymaga kogoś, kto spojrzy na niego z czułością, a nie tylko z kalkulatorem w ręku. To auto nie jest inwestycją w przyszłość, to nie złoto ani bitcoin. To raczej codzienny chleb – może trochę suchy, może czasem twardy, ale jednak daje poczucie, że zawsze jest pod ręką.
Jeśli więc szukasz samochodu, który jest tak idealny jak obietnice wyborcze – to źle trafiłeś. Ale jeśli chcesz auta, które mówi prawdę, które nie udaje, że jest czymś więcej niż jest, i które mimo swoich lat wciąż potrafi zawieźć Cię z punktu A do punktu B (choć czasem z lekkim wyciekiem), to ta Corsa czeka właśnie na Ciebie.
ID: 1028620594
xxx xxx xxx
Dodane 25 września 2025
Opel Corsa 2003r.
1 750 zł
do negocjacji
Lokalizacja