Prywatne
Stan: Używane
Opis
Cześć, po ponad 10 latach pora się rozstać... Na sprzedaż kombo tranzystorowe Carlsbro Stingray Super o mocy 120W, wyprodukowane w Anglii w 1978 r. Obudowa jest wykonana z 20 mm sklejki i wyposażona w dwa 12 calowe, 16 omowe głośniki Fane (Carlsbro) Powertone 12GP z anizotropowymi magnesami ferrytowymi o mocy 75W każdy. Wagę może przemilczmy… Wzmacniacz ma dwa kanały. Kanał pierwszy (dedykowany do gitary) posiada korekcję Volume, Presence, Treble, Middle, Bass oraz sekcje Suzz, tj. przesteru (potencjometry gain, suzz – działający również jako on/off), reverbu (moduł Accutronics USA) i tremola (potencjometry speed i depth). Zarówno przester jak i efekty przestrzenne mają możliwość włączania footswichami, których nie posiadam. Niemniej, do przesteru wystarczy zwykły przełącznik jednoswitchowy, a do reverbu i tremola zwykły przełącznik dwuswitchowy. Kanał drugi (wyposażony w korekcję Volume, Treble i Bass) jest dedykowany do basu ale również do klawiszy oraz gitary (jeżeli komuś zależy na super czystym brzmieniu i tonie headroomu, np. jako platforma pod efekty). Oba kanały posiadają po dwa wejścia o zróżnicowanej czułości (normal, bright) i mogą działać równocześnie. Na samym końcu jest potencjometr Volume wspólny dla obu kanałów. Na panelu tylnym znajduje się jedno gniazdo z wyjściem preampu, dwa gniazda slave (pre-amp output i salve mogą działać jako pętla efektów) oraz dwa wyjścia 4–16 Ohm na zewnętrzną kolumnę (działające jako rozszerzenie – extension – tj. nie rozłączają głośników w kombie).
Tyle jeśli chodzi o technikalia. Jak to brzmi? Ja określiłbym to tak: Fender z brytyjskim sznytem (głównie za sprawą głośników), z wbudowanym MXR Distortion+ (Carlsbro Suzz jest wierną kopią MXR’a). Generalnie pod względem jakości wykonania i brzmienia jest to przykład, obok takich klasyków jak np. Roland Jazz Chorus, czy Lab Series L5, że tranzystor również może brzmieć bardzo dobrze. Na tej serii grał np. Andy Gill z brytyjskiej kapeli Gang of Four. W sieci można znaleźć kilka próbek brzmienia wzmacniacza, niemniej najlepiej jego charakter i możliwości przedstawił Doctor Guitar:
www.youtube.com/watch?v=1uTKwm8FeoM&ab_channel=BuddaGuedes
Ciemna charakterystyka brzmieniowa, łagodnie obcinający przester z fuzowatym polotem, świetnej jakości efekty przestrzenne – kwintesencja lat 70. zamknięta w jednej obudowie. Dobrze spisuje się w klimatach jazzowych, bluesowych ale również classic i hard rockowych oraz heavy metalowych (można uzyskać brzmienie w stylu Black Sabbath). Bardzo dobrze "czyści się" pod gałką volume w gitarze, nawet przy mocnych przesterach. Wzmacniacz może być cholernie głośny ale również – jako jeden z nielicznych o tej mocy i gabarytach – świetnie brzmi w warunkach domowych. Bardzo dobrze przyjmuje efekty, nawet przester można fajnie dopalać i nie ma przy tym siary i jazgotu.
Stan techniczny bardzo dobry. Wszystkie funkcje działają. Wzmacniacz ma konstrukcję modułową – na przednim panelu znajduje się płytka z układem preampu, a na tylnym płytka końcówki mocy. Zbudowany jest jak czołg (dla zainteresowanych mogę podesłać fotki). Jakieś 5 lat temu wymieniłem elektrolity oraz wyczyściłem i nasmarowałem wszystkie potencjometry i gniazda. Wlutowałem wysokiej jakości kondensatory elektrolityczne Vishay o identycznych parametrach jak oryginały (ściągałem je specjalnie z Wielkiej Brytani z Farnell’a) oraz Nichicon na filtrach. Pozostałe elementy układu (czyli to co wpływa na ten unikalny sound) są oryginalne. Stan wizualny „vintage” - i taki ma być!
O tym wzmacniaczu mógłbym napisać jeszcze wiele ale wydaje mi się, że wszystko co najistotniejsze zamieściłem. Odbiór wyłącznie osobisty. Tylko sprzedaż, nie zamieniam się na inny sprzęt.
Tyle jeśli chodzi o technikalia. Jak to brzmi? Ja określiłbym to tak: Fender z brytyjskim sznytem (głównie za sprawą głośników), z wbudowanym MXR Distortion+ (Carlsbro Suzz jest wierną kopią MXR’a). Generalnie pod względem jakości wykonania i brzmienia jest to przykład, obok takich klasyków jak np. Roland Jazz Chorus, czy Lab Series L5, że tranzystor również może brzmieć bardzo dobrze. Na tej serii grał np. Andy Gill z brytyjskiej kapeli Gang of Four. W sieci można znaleźć kilka próbek brzmienia wzmacniacza, niemniej najlepiej jego charakter i możliwości przedstawił Doctor Guitar:
www.youtube.com/watch?v=1uTKwm8FeoM&ab_channel=BuddaGuedes
Ciemna charakterystyka brzmieniowa, łagodnie obcinający przester z fuzowatym polotem, świetnej jakości efekty przestrzenne – kwintesencja lat 70. zamknięta w jednej obudowie. Dobrze spisuje się w klimatach jazzowych, bluesowych ale również classic i hard rockowych oraz heavy metalowych (można uzyskać brzmienie w stylu Black Sabbath). Bardzo dobrze "czyści się" pod gałką volume w gitarze, nawet przy mocnych przesterach. Wzmacniacz może być cholernie głośny ale również – jako jeden z nielicznych o tej mocy i gabarytach – świetnie brzmi w warunkach domowych. Bardzo dobrze przyjmuje efekty, nawet przester można fajnie dopalać i nie ma przy tym siary i jazgotu.
Stan techniczny bardzo dobry. Wszystkie funkcje działają. Wzmacniacz ma konstrukcję modułową – na przednim panelu znajduje się płytka z układem preampu, a na tylnym płytka końcówki mocy. Zbudowany jest jak czołg (dla zainteresowanych mogę podesłać fotki). Jakieś 5 lat temu wymieniłem elektrolity oraz wyczyściłem i nasmarowałem wszystkie potencjometry i gniazda. Wlutowałem wysokiej jakości kondensatory elektrolityczne Vishay o identycznych parametrach jak oryginały (ściągałem je specjalnie z Wielkiej Brytani z Farnell’a) oraz Nichicon na filtrach. Pozostałe elementy układu (czyli to co wpływa na ten unikalny sound) są oryginalne. Stan wizualny „vintage” - i taki ma być!
O tym wzmacniaczu mógłbym napisać jeszcze wiele ale wydaje mi się, że wszystko co najistotniejsze zamieściłem. Odbiór wyłącznie osobisty. Tylko sprzedaż, nie zamieniam się na inny sprzęt.
ID: 886235540
xxx xxx xxx
Dodane 09 lipca 2025
Wzmacniacz gitarowy Carlsbro Stingray Super, 1978 r., Made in England
1 500 zł
do negocjacji
Lokalizacja