Szukamy wyjątkowo pozytywnego i kochającego domu dla zupełnie wyjątkowego kociego słodziaka. Wiecheć ma tyle lat, ile w nim mądrości i czułości - czyli dużo :) Nie wiemy dokładnie w jakim jest wieku, zgarnęliśmy go spod śmietnika chyba w ostatniej chwili, żeby dodać jego ciałku sił. I... udało się! :) Był osłabiony i pokiereszowany - nie wyglądał jak bukiet róż... Taki bardziej wiecheć ;) Był też, co nie dziwi z uwagi na to ile niewątpliwie doświadczył w życiu, nieufny... choć jednocześnie wydawał się łaknąć pomocy. Zatem jednak kwiat :) Tylko potrzebował troski i wzmocnienia. Poza określeniami 'słodziaku', 'pieszczochu', 'królu', nadal zwracamy się do niego per Wiechciu, z ogromną czułością, na którą zasługuje i szacunkiem do tego, ile wykazał w życiu siły i zaradności pomimo niedostatku.

Wiecheć jest wykastrowanym i oczywiście odrobaczonym czyściochem. Ma dobre wyniki krwi, nasz lekarz weterynarii mówi, że wygląda na to, iż jest nie do zdarcia. Poza tym, że jego test białaczkowy jest pozytywny. Oznacza to, że ma tendencję do obniżonej odporności i to dobrze, że mieszka w domu, w cieple, dobrostanie i bezpieczeństwie. Koty białaczkowe w takich warunkach najczęściej dożywają sędziwego wieku.

Wiecheć zasłużył na kocią emeryturę do pozazdroszczenia - jak widać na zdjęciach, udało się też w końcu sprawić, że przybrał na wadze. ...chyba nawet jest mu nieco 'za dobrze' :) Mimo, że emeryt, to jest... kociak :) Bawi się, mruczy, harcuje. Najbardziej lubi głaski po grzbiecie oraz drapcianie między uszkami i pod bródką. Jest słodziakiem.

Z tego, co udało nam się ustalić, wiadomo, że kiedyś na osiedlu gdzie koczował, przez kilka lat dokarmiała go pewna starsza pani. Był bardzo lojalny, czujnie kroczył za nią, obserwował, wyglądał. Pani jednak zmarła jakiś czas temu. A on tym samym stracił wsparcie. Długo był ponoć sprawiedliwym hersztem miłościwie panującym na dzielni :) Dopóki miał wystarczająco dużo sił. Nie wiemy czy rozcięta warga, którą widać na zdjęciu, i która już przed laty musiała się szczęśliwie zagoić, to efekt wypadku, kontaktu ze szkłem czy czyimś butem... On nam tego nie powie. Zresztą, jej jedyny wpływ na jego aktualne życie jest taki, że dodaje mu zawadiackiego uroku.

Wiemy, że Wiecheć jest raczej kotem dla 'koneserów' i oczywiście, jeśli nie znajdzie domu, dożyje z nami w dobrostanie tylu lat, ile tylko uda mu się wyciągnąć. Jednak czujemy, że ma przed sobą jeszcze całe mnóstwo pięknego czasu i chcielibyśmy, żeby mógł go spędzić rozpieszczany jako jedynak, zamiast musieć dzielić się otrzymywaną uwagą z resztą tymczasków, które do nas trafiają.

Z uwagi na życiowe doświadczenie i wysoki poziom kociej inteligencji, Wiecheć na początku wykaże pewną dozę nieufności, na co nowy Stały Opiekun musi być gotowy. Jednak pomożemy :) A on szybko sięgnie do swoich zasobów miłości i potrzeby czułości, które sprawią, że będzie domagał się tego, co dla niego najcenniejsze - zabawy, głasków i powodów do mruczenia. Nie zapominając o wysokomięsnym jedzonku :)

Czekamy na telefony w sprawie adopcji Wiechcia. Jeśli nie będziemy mogli odebrać, będziemy wdzięczni za sms, oddzwonimy.

Obowiązuje podpisanie umowy adopcji.