Prywatne
Wiek: Zwierzę młode
Opis
Cześć!
Chciałabym Państwa ze szczególną czułością i wrażliwością zapoznać z tym ogłoszeniem, tak aby potencjalny opiekun tych uroczych słodziaków miał pełną świadomość odpowiedzialności, z jaką wiąże się adopcja kociaka. Nie chciałabym, żeby to była decyzja popełniona pod wpływem chwilowego impulsu, kaprysu lub z powodu wyglądu, który wraz z wiekiem ulegnie pewnie jakiejś tam zmianie, co chyba (powinno) być oczywistą oczywistością. Bardzo proszę o znalezienie tych chęci w sobie żeby przeczytać to ogłoszenie jednak do końca! Uważam, że jeżeli ktoś się decyduje na posiadanie tak zacnego towarzysza w swoim życiu to wysilenie się na przeczytanie "mini elaboratu" chyba nie powinno stanowić większego problemu. A jeśli jednak masz z tym problem, to wątpię żebyś był gotów na odpowiedzialną opiekę nad takim zwierzęciem bo to dopiero jest niezła jazda bez trzymanki, nakład energii, kosztów i wysiłku :).
KONKRETY:
Na zdjęciach są kocięta z dwóch różnych miotów. Wszystkie skończyły 8 tygodni! Wśród nich jest tylko jedna kotka – ta rudo-biała. Charaktery wszystkie mają wspaniałe, są mega wesolutkie, żywiołowe. Dość dobrze radzą sobie już z kuwejtem (kuwetą dla tych, co nie zrozumieli). Pięknie też już same jedzą od jakiegoś czasu, ale nadal podciągają mleko matek. Jednak są bardzo odważne i samodzielne dlatego uważam, że przy tak szybkim rozwoju raczej są już gotowe na nowy rozdział w swoim krótkim żyćku. Zdjęcia niewiele tak naprawdę mówią, dlatego zachęcam do odwiedzenia social mediów (link w zdjęciu profilowym!). Pinezką są tam przypięte filmiki z tymi kociętami. Więcej zdjęć lub filmików mogę przesłać prywatnie. Zatem, pytajcie a będzie Wam dane! :)
A smutną puentą na sam koniec pozostaje stwierdzenie przykrego faktu, jak życie na wsi dla takich stworzeń jest beznadziejne w obliczu społecznego rozleniwienia emocjonalnego, ignorancji, obojętności i nienawiści jaką darzone są te przecudne i kojące duszę stworzenia. I nie wiem, naprawdę nie wiem, czy to ja mam tę przykrą i wątpliwą przyjemnością zetknięcia się z takimi "realiami". Czy może tak jest zwyczajnie wszędzie. Ale zapewniam was, że robię co mogę aby zawsze zaopiekować się, obdarzyć miłością i troską oraz (jeśli trzeba) to i opieką weterynaryjną każdego kota, z jakim mam do czynienia i widzę, że potrzebuje pomocy. Ale wiadomo, nie jestem studnią bez "dna" i niestety mam swoje limity i ograniczenia, także te finansowe.
Bo to nie jest tak, że wszystko - tu i teraz - jest moim problemem i powinnością. To jest tak, że ja zwyczajnie w świecie mam sumienie i włos jeży mi się na głowie, kiedy widzę, gdy ktoś przechodzi z obojętnością. Kiedy kocięta są małe to wszyscy są zachwyceni. A kiedy większe osobniki nagle wymagają opieki, zabiegów, troski, i tak dalej no to nie ma już zachwytów. Nie ma właścicieli, nie ma nic, nikt nic nie wie, nie zna, nie widział, nie słyszał. Jestem ja, która kocha koty, i która nie ma w głowie średniowiecza, które nakazuje wg tutejszych "standardów" pozbywać się w sposób, który kolejny raz gotuje mi krew w żyłach, jak słyszę "to i owo" dalekie od humanitarnych fundamentów czlowieczeństwa. To naprawdę kosztuje mnie wiele - nie tylko ekonomicznie, ale i psychicznie. Dochodzi nawet do przykrych sytuacji, że ktoś się w tym moim wiejskim otoczeniu po prostu chamsko nabija ze mnie, np. że nawiedzona kociara, że niepoważna, i inne - nie warte cytowania pełne jadu epitety i stwierdzenia. Takie rzeczy sprawiają, że człowiek jeszcze bardziej jest przytłoczony wszystkim - zwłaszcza jeśli jest sam i tylko jemu zależy żeby zrobić coś dobrze i właściwie. Bo to też trzeba zaznaczyć, że niestety, ale nie pomaga mi fizycznie nikt. Ja pochodzę z miasta więc z pewnymi rzeczami się styczności na co dzień nie ma. Kiedy przyjdzie pomieszkać na wsi, widzi się zupełnie inny świat, inną mentalność, inne podejście i niechęć do zwierząt, jakiej nigdy wcześniej nie przyuważyłam nigdzie. Mogłabym tak pisać bez końca bo jest serio nad czym kontemplować, ale wychodzę teraz z założenia, że jeśli ktoś będzie poważnie zainteresowany aby porozmawiać lub może pomóc lub cokolwiek, to się odezwie. Zapraszam do kontaktu i to tyle na koniec ode mnie na razie. :)
Pozdrawiam, no i czekamy!
Chciałabym Państwa ze szczególną czułością i wrażliwością zapoznać z tym ogłoszeniem, tak aby potencjalny opiekun tych uroczych słodziaków miał pełną świadomość odpowiedzialności, z jaką wiąże się adopcja kociaka. Nie chciałabym, żeby to była decyzja popełniona pod wpływem chwilowego impulsu, kaprysu lub z powodu wyglądu, który wraz z wiekiem ulegnie pewnie jakiejś tam zmianie, co chyba (powinno) być oczywistą oczywistością. Bardzo proszę o znalezienie tych chęci w sobie żeby przeczytać to ogłoszenie jednak do końca! Uważam, że jeżeli ktoś się decyduje na posiadanie tak zacnego towarzysza w swoim życiu to wysilenie się na przeczytanie "mini elaboratu" chyba nie powinno stanowić większego problemu. A jeśli jednak masz z tym problem, to wątpię żebyś był gotów na odpowiedzialną opiekę nad takim zwierzęciem bo to dopiero jest niezła jazda bez trzymanki, nakład energii, kosztów i wysiłku :).
KONKRETY:
Na zdjęciach są kocięta z dwóch różnych miotów. Wszystkie skończyły 8 tygodni! Wśród nich jest tylko jedna kotka – ta rudo-biała. Charaktery wszystkie mają wspaniałe, są mega wesolutkie, żywiołowe. Dość dobrze radzą sobie już z kuwejtem (kuwetą dla tych, co nie zrozumieli). Pięknie też już same jedzą od jakiegoś czasu, ale nadal podciągają mleko matek. Jednak są bardzo odważne i samodzielne dlatego uważam, że przy tak szybkim rozwoju raczej są już gotowe na nowy rozdział w swoim krótkim żyćku. Zdjęcia niewiele tak naprawdę mówią, dlatego zachęcam do odwiedzenia social mediów (link w zdjęciu profilowym!). Pinezką są tam przypięte filmiki z tymi kociętami. Więcej zdjęć lub filmików mogę przesłać prywatnie. Zatem, pytajcie a będzie Wam dane! :)
A smutną puentą na sam koniec pozostaje stwierdzenie przykrego faktu, jak życie na wsi dla takich stworzeń jest beznadziejne w obliczu społecznego rozleniwienia emocjonalnego, ignorancji, obojętności i nienawiści jaką darzone są te przecudne i kojące duszę stworzenia. I nie wiem, naprawdę nie wiem, czy to ja mam tę przykrą i wątpliwą przyjemnością zetknięcia się z takimi "realiami". Czy może tak jest zwyczajnie wszędzie. Ale zapewniam was, że robię co mogę aby zawsze zaopiekować się, obdarzyć miłością i troską oraz (jeśli trzeba) to i opieką weterynaryjną każdego kota, z jakim mam do czynienia i widzę, że potrzebuje pomocy. Ale wiadomo, nie jestem studnią bez "dna" i niestety mam swoje limity i ograniczenia, także te finansowe.
Bo to nie jest tak, że wszystko - tu i teraz - jest moim problemem i powinnością. To jest tak, że ja zwyczajnie w świecie mam sumienie i włos jeży mi się na głowie, kiedy widzę, gdy ktoś przechodzi z obojętnością. Kiedy kocięta są małe to wszyscy są zachwyceni. A kiedy większe osobniki nagle wymagają opieki, zabiegów, troski, i tak dalej no to nie ma już zachwytów. Nie ma właścicieli, nie ma nic, nikt nic nie wie, nie zna, nie widział, nie słyszał. Jestem ja, która kocha koty, i która nie ma w głowie średniowiecza, które nakazuje wg tutejszych "standardów" pozbywać się w sposób, który kolejny raz gotuje mi krew w żyłach, jak słyszę "to i owo" dalekie od humanitarnych fundamentów czlowieczeństwa. To naprawdę kosztuje mnie wiele - nie tylko ekonomicznie, ale i psychicznie. Dochodzi nawet do przykrych sytuacji, że ktoś się w tym moim wiejskim otoczeniu po prostu chamsko nabija ze mnie, np. że nawiedzona kociara, że niepoważna, i inne - nie warte cytowania pełne jadu epitety i stwierdzenia. Takie rzeczy sprawiają, że człowiek jeszcze bardziej jest przytłoczony wszystkim - zwłaszcza jeśli jest sam i tylko jemu zależy żeby zrobić coś dobrze i właściwie. Bo to też trzeba zaznaczyć, że niestety, ale nie pomaga mi fizycznie nikt. Ja pochodzę z miasta więc z pewnymi rzeczami się styczności na co dzień nie ma. Kiedy przyjdzie pomieszkać na wsi, widzi się zupełnie inny świat, inną mentalność, inne podejście i niechęć do zwierząt, jakiej nigdy wcześniej nie przyuważyłam nigdzie. Mogłabym tak pisać bez końca bo jest serio nad czym kontemplować, ale wychodzę teraz z założenia, że jeśli ktoś będzie poważnie zainteresowany aby porozmawiać lub może pomóc lub cokolwiek, to się odezwie. Zapraszam do kontaktu i to tyle na koniec ode mnie na razie. :)
Pozdrawiam, no i czekamy!
ID: 1013839146
Skontaktuj się
Martyna
Na OLX od listopad 2020
Ostatnio online w dniu 15 lipca 2025
Wszystkie oceny są weryfikowane. Mogą je wystawiać tylko osoby, które kupiły przedmiot z Przesyłką OLX.
Dodane 14 lipca 2025
Urocze Towarzystwo Słodziaków czeka może właśnie na Ciebie!
Za darmo
Martyna
Na OLX od listopad 2020
Ostatnio online w dniu 15 lipca 2025
Wszystkie oceny są weryfikowane. Mogą je wystawiać tylko osoby, które kupiły przedmiot z Przesyłką OLX.
Lokalizacja