W 2008 roku jedno z berlińskich wydawnictw wymyśliło grę w karty, na których widnieją podobizny dyktatorów. W tym... Hitlera. Pomysłodawcy tłumaczą, że to szyderstwo z krwawych despotów - podaje serwis dziennik.pl.
Talia do gry "Das Fuehrer Quartett" (Kwartet Wodzów) składa się z 32 kart, na których oprócz przywódcy III Rzeszy, znalazły się też m.in. wizerunki Józefa Stalina, wieloletniego dyktatora Rumunii Nicolae Ceausescu i Augusto Pinocheta z Chile.
Absolutnie nie chodziło nam o polityczną prowokację - zarzekał się wczoraj na antenie Deutsche Welle Volker Oppman z berlińskiego wydawnictwa Onkel & Onkel, które jest autorem pomysłu. - Umieszczając dyktatorów na kartach, zamierzaliśmy ich odrzeć ze złowrogiego nimbu, jaki niestety nadal ich otacza - tłumaczy.
A szefowie wydawnictwa zacierają ręce, licząc na krociowe zyski - pierwszy nakład kart schodzi jak świeże bułeczki.