Wiadomości
Dodaj ogłoszenie
  1. Strona główna
  2. Muzyka i Edukacja
  3. Książki
  4. Literatura
  5. Literatura - Wielkopolskie
  6. Literatura - Poznań
  7. Literatura - Jeżyce
Tajemnica domu na Majorce. Marek Zgaiński
PromujOdśwież
  • Prywatne

  • Rok wydania: 2024

  • Okładka: Miękka

  • Stan: Nowe

  • Gatunek: Pozostałe

Opis

Follet, Brown i Siembieda do spółki nie napisaliby takiej powieści. Nawet z pomocą Braci Marx.
Morderczo skuteczna misjonarka Bogusława Boberek trafia do Maria de la Salut na Majorce. Senne miasteczko było niedawno świadkiem wstrząsającego odkrycia dwóch zmumifikowanych ciał w opuszczonym od prawie dwustu lat domu. Miał w tym swój spory udział Robert, angielski pisarz, który przeprowadził się na wyspę. Związana z tajemniczymi zwłokami jest również Ann, projektantka z Berlina. Jednak co je łączy z Dziadami nie wiadomo, a tym bardziej z początkami państwa polskiego.

Bez wątpienia jest to powieść sensacyjna, jednak nie zaleca się jej lektury Czytelnikom o ortodoksyjnym stosunku do narodowych świętości, nienachalnym intelekcie i poczuciu humoru na podobnym poziomie.

Format A5, 187 stron, okładka miękka
Tajemnica domu na Majorce. Marek Zgaiński.Fragment.

Słowo burżuazyjni wzbudziło w Adamie zaniepokojenie. Dlaczego komisarz powiedział burżuazyjni? Ostatnio sporo się mówiło o burżuazji w kontekście zamachów i spisków socjalistycznych. Czyżby inspektor podejrzewał, że Adam jest konspiratorem? W czasach studenckich siedział pół roku za udział w komórce terrorystycznej. Napisał wtedy płomienny manifest, który wzbudził oburzenie biologów twierdzących, że płazy nie mają skorup, a w wierszu było czarno na białym - „Patrz jak nad jej wody trupie wzbił się jakiś płaz w skorupie”. Fizycy też nie zostawili na nim suchej nitki i to w sposób dosłowny. Oblali go wodą z wiadra, gdy przechodził pod balkonem uniwersytetu wileńskiego.
– Odbiło wam?! – zawołał wściekły Adam, patrząc w górę.
– „Nie lgnie do niego fala ani on do fali” – zacytowali chórem fizycy. – Sam widzisz, że niemożliwe. Nie wymyślono jeszcze polimerów hydrofobowych. Jak się stykasz z wodą, to ona zawsze do ciebie przylgnie, przygłupie. Masz dowód, bo fizyka jest nauką ścisłą, a teraz idź się wysusz, bo jeszcze na płuca zapadniesz, jak ten biedny Fryderyk.

– Ale to było dawno i na Litwie. Skąd ten policjant może to wiedzieć? A może nie wie, tylko próbuje mnie wybadać. Muszę być ostrożny – pomyślał Adam.
– Jak pan widzi, nie przelewa mi się – powiedział, stawiając nie do końca czyste szklanki, ale Closeat nie zwrócił na to uwagi, tylko je napełnił.
– To za spotkanie. Dobrze pan pisze, tylko dlaczego w obcym języku?
– W swoim piszę – obruszył się Adam.
– No tutaj w obcym. Jakby pan pisał po francusku, to nie musiałbym wchodzić po drabinie na strych. Stać by pana było na apartament na pierwszym piętrze.
– Zna pan moje wiersze?
– Owszem, niezłe.
– Ale przecież pan nie mówi po polsku.
– Znajomi powiedzieli mi o co mniej więcej chodzi. Ciekawią pana różne ludowe legendy?
– Ciekawią – przyznał Adam, nie mając pojęcia do czego inspektor zmierza.
– Uwielbiam ludowe bajania. Od kiedy przeczytałem baśnie braci Grimm, zafascynowało mnie to. Ale przyjrzałem się im jako policjant i wie pan, do czego doszedłem? Że w każdej jest ziarenko prawdy. I jakby wszcząć dochodzenie, to w końcu by się je wyłuskało.
– Też tak myślę – potwierdził Adam, bo też tak myślał.
– Mało tego, zauważyłem, że w każdej są jakieś wskazówki jak to ziarenko znaleźć.
– Czyli jest pan takim jakby detektywem podań ludowych.
– Właśnie. Odkryłem że Jaś i Małgosia wcale nie byli rodzeństwem i mogę z pewnością stwierdzić, że Jaś był kochankiem Kopciuszka, a Książę sypiał z dwiema brzydkimi siostrami. I to na raz.
– Interesujące, ale ja jestem tylko poetą.
– Ale zna pan mnóstwo polskich bajań, proszę mi jakąś legendę opowiedzieć.
– O smoku mogę panu powiedzieć.
– O, to ciekawe, co prawda smoki są bardzo popularne w podaniach. Bo smokami nazywano przerośnięte warany, które rozpleniły się w Europie, ale je wyłapano i przewieziono na wyspę Komodo, żeby się na starym kontynencie nie rozmnażały. Wiedział pan o tym? A ja to wydedukowałem, ale przepraszam pana, historii o smoku z Polski jeszcze nie słyszałem.
– Dawno, dawno temu... – zaczął Adam.
– Przepraszam, jak dawno? To ma istotne znaczenie.
– Nie znam daty. Dawno. Tak się mówi - dawno, dawno temu, za górami, za lasami…
– I jeszcze nie wie pan gdzie?
– To akurat wiem. W Krakowie.
– Pozwoli pan, że będę notował.
– Oczywiście. W Krakowie u podnóża zamku wawelskiego w skale jest jaskinia, w której żył smok.
– Smoki zawsze żyją w jaskiniach. W żadnej baśni nie spotkałem się ze smokiem, który żyłby w zagonie kapusty. Warany są zmiennocieplne, dlatego wybierają na schronienia jaskinie, albo głębokie jamy w ziemi. Przepraszam, znowu panu przerwałem.
– I smok siał przerażenie wśród mieszkańców, aż ci poszli do króla, żeby rozkazał smoka zabić.
Król zastanowił się i po chwili zapytał:
– A tak konkretnie, to co ów potwór robi?
– Pożera dziewice.
– No to zamężne nie mają się czego bać, a dziewice niech szybko znajdą sobie męża – odparł król zadowolony, że sprawę załatwił. Posiadanie smoka skutecznie odstraszało potencjalnych najeźdźców, a tych parę dziewic można poświęcić. Ale nie wszystkim dziewicom udało się znaleźć męża, albo chociaż partnera seksualnego, więc smok nadal żerował. Wieśniacy, wiedząc, że u króla niczego nie wskórają, uradzili, że trzeba jakąś dziewicę nadziać siarką i smokowi podrzucić. Ale że żadna nie chciała się zgłosić, wybór padł na wiejskiego głupka, szewca Dratewkę, którego postanowiono przebrać za dziewicę, nadziać siarką i tak smoka przechytrzyć.
– Coś się ta pańska historia kupy nie trzyma – zauważył inspektor. – Owszem, da się szewca przebrać za kobietę, transwestyci to robią, i oszukać smoka, bo warany jak wszystkie gady mają słaby wzrok, ale niemożliwe żeby nie poczuły siarki. Zanim coś zjedzą, wąchają.
– Wygląda, jakby lizały.
– U gadów zmysł powonienia mieści się na języku. Wąchają, a tylko wygląda, jakby próbowały. Więc nawet jeśli smok wyszedł z jaskini znęcony świeżą dziewicą, to i tak jej nie zjadł. Myślę, że finał tej opowieści był inny. Szewca Dratewki nie nadziano siarką, tylko zgodzono się na jego plan zgładzenia smoka. A plan był taki, że w przebraniu dziewicy zabije smoka szydłem.
– Ze smokami walczono mieczem.
– I wie pan, jak się to zwykle dla walczącego kończyło. Smok pożerał rycerza, a potem wypluwał zbroję, jak się wypluwa pancerzyki krewetek. Albo smażył go żywym ogniem w tej zbroi i miał pieczyste. Szydło to broń bardzo skuteczna i łatwa do ukrycia. A we wprawnych rękach potrafi czynić cuda. Parę ciosów szydłem i ofiara wykrwawia się w minutę. Mógł więc Dratewka zabić smoka w ten sposób. Prawda?
– Trudno się z panem nie zgodzić – odparł Adam.
– To niech pan to zapisze, zwłaszcza że z tej legendy morał płynie. Że każdy ma szanse na awans społeczny. Bo oczywiście król na wieść o zgładzeniu smoka mocno się strapił, ale musiał uznać bohaterstwo Dratewki i w nagrodę uczynił go nadwornym szewcem.
– To nie jest awans społeczny.
– Z wioskowego głupka na królewskiego szewca? To jest skok przez przepaść społeczną. W każdej bajce jest jakiś biedny wieśniak, który dostępuje zaszczytów. Prosta socjotechnika mająca dawać ludziom nadzieję i trzymać ich w karbach.
ID: 919829631

Skontaktuj się

MAREK

Na OLX od sierpień 2021

Ostatnio online wczoraj o 06:05

Wszystkie oceny są weryfikowane. Mogą je wystawiać tylko osoby, które kupiły przedmiot z Przesyłką OLX.

xxx xxx xxx

Dodane 15 czerwca 2024

Tajemnica domu na Majorce. Marek Zgaiński

Tylko przedmiot

40 zł

Cena z Przesyłką OLX

Safety Badge

O ogłoszeniodawcy

Lokalizacja

Darmowa aplikacja na Twój telefon