Prywatne
Model: 9-5
Rok produkcji: 2000
Paliwo: LPG
Typ nadwozia: Sedan
Kolor: Srebrny
Poj. silnika: 2 300 cm³
Stan techniczny: Nieuszkodzony
Skrzynia biegów: Automatyczna
Przebieg: 206 000 km
Kierownica: po lewej
Opis
Ten konkretny egzemplarz Saabotażu spadł z taśmy montażowej roku pańskiego 2000-ego. Pędzi go motór 2.3 wspomagany ślimakiem, o niebagatelnej, nie robiącej na nikim (poza Złomnikiem) wrażenia mocy 170 koni czystej krwi arabskiej. Ów piec spięto ze skrzynia, która wajchuje we własnym zakresie, nie angażując zbyt często prawicy operatora tego kosmolotu, dzięki czemu smażenie kiepa można rozłożyć w czasie, a nie jak to bywa w manualu – przyjmować całą długość tytoniowego bata na jednym wdechu (między „i cyk dwójeczka” a „i cyk trójeczka” w miejskim drag race od sygnalizatora do kolejnego). Na tachometrze wybiło 206 000 kilometrów i nie rośnie, gdyż ostatnie lata Saaburator spędził pod kocykiem (z kurzu) w garażu. Dlaczego? Bo tak, kto biednemu zabroni?
Saabatarianin to okaz z ambicją. Raz nawet ruszył na Berlin na jednym cylindrze w ramach wendety za wrzesień 39, ale szarża tyleż desperacka co szaleńcza zakończyła się grzeczną nawrotką na pierwszym zjeździe za Kołbaskowem i powrotem w celu poszukiwania miescowego kowala, który by tchnął życie w pozosałe 3 cylindry wcielone czasowo do rezerwy. Niestety, może i jedyne, co tchnął kowal, to trochę powietrza z wysokim steżeniem etanolu w nozdrza właściciela, ale za to podjął z jego portfela nieco srebrników. Koniec końców niemiłosierny Saabarytanin dostał nowe serce, nowe życie zdawałoby się.
Saabaka nie jest z pierwszej łapanki od byle hycla, wiele w życiu widział, o większości chciałby zapomnieć, ale choć zęby ma już spróchniałe (natomiast progi nie), chętnie by je jeszcze poszczerzył nad jakimś Dnieprem czy innym Bugiem, w ostateczności nad Wisłą, zanim nowy właściciel go tam zwoduje niczym marzannę w oczekiwaniu wiosny, kolejnej fury i lepszego jutra.
Czy po ewentualnym zanabyciu Saabiesława można nim wracać na kołach/felgach/tarczach (niepotrzebne skreślić)? No, tak średnio bym powiedział. Albowiem to perpetum niemobile wyposażone jest w instalację (L)etniego (P)rzysmaku (G)ołębiarza, a butla jest przeterminowana jak 3/4 działu mięsnego w Biedrze. W związku z tym przeglądu technicznego również brak (za to jest ważny OCet). Czyż to nie wspaniale? Potencjalny nabywca będzie miał okazję wypuścić z butelki dżina wraz ze szwagrem przy okazji pożyczki lawety od tegoż.
Skąd zatem decyzja o sprzedaży? Saabała stacjonuje w krainie miodem płynacej, mieście seksu i biznesu, polskim Beverly Hills (aż emblematy wypłowiały od tego kalifornijskiego słońca) – Konstancinie-Jeziornie. Na swoje nieszczęście – nie jest ani nowy, ani drogi, ani nawet ładny (jak na dzisiejsze wypaczone standardy). W związku z tym nie komponuje się z panującym tu krajobrazem blichtru, przepychu, lansu i fajansu. Rada miasta wystosowała do właściciela petycję o jak najszybszą utylizację tego zabytku, gdyż mocno zaniża prestiż i ceny okolicznych działek spadają.
Genralnie Saabix jest jezdny, ma swoje kaprysy, ale który emerytowany weteran dróg krajowych i tabunu byłych właścicieli ich nie ma? Wszelkie szczegółowe pytania, np. o grubość powłoki lakierniczej na śrubce od błotnika czy stopień wypierdzenia środkowego miejsca tylnej kanapy - mile widziane.
Acha, i proszę nie dzwonić z tekstami typu „daję 2k i zabieram”, bo właściciel gotów się zgodzić, a nie sztuką jest sprzedać, sztuką jest sprzedawać.
Saabatarianin to okaz z ambicją. Raz nawet ruszył na Berlin na jednym cylindrze w ramach wendety za wrzesień 39, ale szarża tyleż desperacka co szaleńcza zakończyła się grzeczną nawrotką na pierwszym zjeździe za Kołbaskowem i powrotem w celu poszukiwania miescowego kowala, który by tchnął życie w pozosałe 3 cylindry wcielone czasowo do rezerwy. Niestety, może i jedyne, co tchnął kowal, to trochę powietrza z wysokim steżeniem etanolu w nozdrza właściciela, ale za to podjął z jego portfela nieco srebrników. Koniec końców niemiłosierny Saabarytanin dostał nowe serce, nowe życie zdawałoby się.
Saabaka nie jest z pierwszej łapanki od byle hycla, wiele w życiu widział, o większości chciałby zapomnieć, ale choć zęby ma już spróchniałe (natomiast progi nie), chętnie by je jeszcze poszczerzył nad jakimś Dnieprem czy innym Bugiem, w ostateczności nad Wisłą, zanim nowy właściciel go tam zwoduje niczym marzannę w oczekiwaniu wiosny, kolejnej fury i lepszego jutra.
Czy po ewentualnym zanabyciu Saabiesława można nim wracać na kołach/felgach/tarczach (niepotrzebne skreślić)? No, tak średnio bym powiedział. Albowiem to perpetum niemobile wyposażone jest w instalację (L)etniego (P)rzysmaku (G)ołębiarza, a butla jest przeterminowana jak 3/4 działu mięsnego w Biedrze. W związku z tym przeglądu technicznego również brak (za to jest ważny OCet). Czyż to nie wspaniale? Potencjalny nabywca będzie miał okazję wypuścić z butelki dżina wraz ze szwagrem przy okazji pożyczki lawety od tegoż.
Skąd zatem decyzja o sprzedaży? Saabała stacjonuje w krainie miodem płynacej, mieście seksu i biznesu, polskim Beverly Hills (aż emblematy wypłowiały od tego kalifornijskiego słońca) – Konstancinie-Jeziornie. Na swoje nieszczęście – nie jest ani nowy, ani drogi, ani nawet ładny (jak na dzisiejsze wypaczone standardy). W związku z tym nie komponuje się z panującym tu krajobrazem blichtru, przepychu, lansu i fajansu. Rada miasta wystosowała do właściciela petycję o jak najszybszą utylizację tego zabytku, gdyż mocno zaniża prestiż i ceny okolicznych działek spadają.
Genralnie Saabix jest jezdny, ma swoje kaprysy, ale który emerytowany weteran dróg krajowych i tabunu byłych właścicieli ich nie ma? Wszelkie szczegółowe pytania, np. o grubość powłoki lakierniczej na śrubce od błotnika czy stopień wypierdzenia środkowego miejsca tylnej kanapy - mile widziane.
Acha, i proszę nie dzwonić z tekstami typu „daję 2k i zabieram”, bo właściciel gotów się zgodzić, a nie sztuką jest sprzedać, sztuką jest sprzedawać.
ID: 1036554089
Dodane 05 listopada 2025
Stara Saabina, co papaje napina (Saab 9-5 2.3T LPG)
4 000 zł
do negocjacji
Lokalizacja