Dzień dobry!

Na sprzedaż — uwaga, uwaga — Passat B5 1.9 TDI 110 KM 4Motion, rocznik 1998! Nie byle grat, tylko prawdziwy weteran szos i ostatni przedstawiciel epoki, kiedy samochody robiło się po to, żeby jeździły, a nie świeciły ekranami.

Silnik? AFN – legenda, która przeżyje niejedno turbo-benzynowe wynalazki. Pracuje równo, ma moc, nie dymi i nie marudzi. Po piętnastu latach doświadczenia z tym motorem mogę śmiało powiedzieć: jak chodzi, tak śpiewa – i to czysto.

Skrzynia biegów? Cóż, powiedzmy, że zaczęła przypominać, iż w tym aucie coś jednak się obraca. Wyje szczególnie na pierwszym biegu, potem już delikatniej – jakby tylko chciała powiedzieć „pamiętaj o mnie”. Oznaczenie DGW, więc jak ktoś zna temat, może ją reanimować lub wymienić element, który jęczy najgłośniej.

Sprzęgło? Dwumasa w stanie idealnym – pracuje gładko jak nowa. Tarcza sprzęgłowa natomiast zaczęła się czasem ślizgać. Moim zdaniem po prostu się zeszkliła, a to oznacza, że przy wymianie skrzyni wystarczy założyć nową tarczę i można znów pruć przez kontynenty.

Napęd 4Motion działa perfekcyjnie, tył ciągnie jak trzeba, a auto trzyma się drogi jak przyklejone.
Zawieszenie w porządku, nic nie wali, nie stuka. Tylna ława co prawda ma już swoje lata i nosi ślady korozji, ale to klasyka w tym modelu – taki znak rozpoznawczy Passata 4Motion, można powiedzieć, że bez tego to by nawet nie był oryginał.

Elektryka działa, szyby chodzą, zamki zamykają, lusterka się grzeją – wszystko jak w niemieckim zegarku.

Na kołach opony zimowe z roku 2023 – świeże, jak bułeczki z piekarni.
Przegląd i OC do października 2026 – czyli spokój na długi czas.

Krótko mówiąc: Passat dla ludzi z charakterem. Nie dla tych, co liczą piksele na ekranie, tylko dla tych, co wiedzą, że prawdziwy samochód ma zapach oleju napędowego i duszę z żelaza. Ostatnia sztuka z rocznika, unikat wśród wozów ludu – gotowy, by dalej robić to, co robi najlepiej: dojeżdżać do celu.