Pan Łapka. Od lat bezdomny przetrwał piekło, ale nie stracił wiary w człowieka. Jego wyniszczone ciało nosi ślady walki o każdy dzień, złamana łapka, której nikt nie opatrzył i źle się zrosła, wybite zęby, pasożyty które atakowały jego futerko, przetoka w szczęce, którą właśnie leczymy. Do tego wirus "miłości kotów" który czyni go bardziej podatnym na infekcje, ale nie odbiera szansy na normalne życie, nawet wśród innych kotów.
Zna głód, zna chłód mroźnych zimowych nocy przenikających do kości.
Pełen pokory, łagodności i cichej nadziei patrzy w oczy i pyta:
Czy to już koniec tułaczki?

Pan Łapka załapał się tylko na program kastracji - dwa dni i wypuszczenie.
Dziś mija drugi tydzień jak jest pod opieką i leczymy jego rany.
Ale czas ucieka...
Po zakończeniu leczenia nie mamy gdzie go zatrzymać. Na ulicy może nie przetrwać kolejnej zimy.
Jeśli zaakceptujesz jego tragiczną przeszłość i pokochasz go takim, jakim jest to przekonasz się jak wdzięczny będzie Pan Łapka, gdy podarujesz mu spokojna przyszłość w twoim domu.
Nie pozwólmy aby ten dzielny i pokorny kotek wrócił na ulicę.
Daj mu szansę. On już zbyt wiele wycierpiał.

Nie musisz mieć doświadczenia z kotami FIV — to nie to samo co FeLV.
W razie niejasności wszystko wyjaśnimy, pomożemy, będziemy w kontakcie.

Pan Łapka został wykastrowany, wyleczony z pasożytów, mimo krzywej łapki pięknie korzysta z kuwety.