Prywatne
Rok wydania: 1998
Okładka: Miękka
Stan: Używane
Opis
Bardzo piękny duży bogato ilustrowany katalog dzieł malarskich słynnego malarza epoki renesansu weneckiego. Język publikacji włoski. Wydawnictwo Skira.
236 stron
Stan dobry.
jak sądzę, nie podziela starej, prowincjonalnej hipotezy, że Lorenzo Lotto pochodził z Bergamo, gdzie spędził zaledwie trzynaście lat swojego niespokojnego, prawie osiemdziesięcioletniego życia. A jednak, kilkakrotnie w ciągu dwóch lat, które zajęło przygotowanie wystawy mu poświęconej, miałem okazję zadać sobie pytanie o prawdziwą przyczynę zjawiska, które nazwałbym autentyczną adopcją przez miasto, które skądinąd jest nieśmiałe i niezbyt skłonne do entuzjazmu, ale teraz jest gotowe zaangażować się i podjąć niespotykane dotąd obowiązki.
Prawdą jest, że Lorenzo Lotto jest jednym z wątków subtelnej nici łączącej – poprzez Caravaggia aż do Fra Galgario i Piccia – wszystkich tych artystów, którzy pod auspicjami Roberta Longhiego są zazwyczaj grupowani w ramach „malarstwa rzeczywistości”, będącego chwałą Lombardii, a konkretnie Bergamo. W jego zasadniczo wizualnym naturalizmie, w dbałości o detal optyczny i materialny, znaleźli oni parametr widzenia, jeśli nie model odniesienia. A jednak należy uznać, że to uznanie jego historycznej roli jest osiągnięciem niedawnym, nieznanym badaczom takim jak pochodzący z Bergamo Gustavo Frizzoni czy sam Berenson, który napisał znaczną część swojej pionierskiej monografii właśnie w Bergamo, a w każdym razie obcym historykom, którzy między XVIII a XIX wiekiem, jak Tassi i Maironi, już połączyli „naszego Lotto z lokalną kulturą: którego oceny nigdy nie wydawały mi się bardziej aktualne i żywe niż w tej fazie jego twórczości.
Z drugiej strony, ponowne przyjrzenie się życiu Lorenza Lotto, artysty, którego Rzym zaskoczył, a być może odrzucił, Wenecja go odrzuciła, a prawdopodobnie zlekceważyła, a nawet Ankona z powodu nieudanej aukcji jego obrazów, pokazuje, że był człowiekiem prowincji i klasy średniej, a nie wielkich miast i książęcej arystokracji. Musi zatem istnieć jakiś powód (charakterystyczny?), dla którego spokój i być może ukojenie znalazł jedynie w Bergamo i Loreto, z dala od tłumów, a być może i od renesansu...
Kiedy Lorenzo Lotto przybył tam z Marchii, w roku Łaski 1513, Bergamo było miastem gotyckim, pomijając sporadyczne, nieśmiałe i tajemnicze eksperymenty z bramantyzmem, które Pietro Isabello tam wprowadził: pod wieloma względami nadal nim jest. Lotto z pewnością znał gigantów renesansu, od Tycjana przez Rafaela po Leonarda, ale nie mam wątpliwości, że dystansował się od nich: odrzucał ideę jednoczącej funkcji perspektywy i światła, które zamiast tego wkraczają i wychodzą z obrazów jako czyste narzędzie optycznego objawienia; unikał przedstawiania aktu w miarę możliwości, i nie powiedziałbym, że tylko
236 stron
Stan dobry.
jak sądzę, nie podziela starej, prowincjonalnej hipotezy, że Lorenzo Lotto pochodził z Bergamo, gdzie spędził zaledwie trzynaście lat swojego niespokojnego, prawie osiemdziesięcioletniego życia. A jednak, kilkakrotnie w ciągu dwóch lat, które zajęło przygotowanie wystawy mu poświęconej, miałem okazję zadać sobie pytanie o prawdziwą przyczynę zjawiska, które nazwałbym autentyczną adopcją przez miasto, które skądinąd jest nieśmiałe i niezbyt skłonne do entuzjazmu, ale teraz jest gotowe zaangażować się i podjąć niespotykane dotąd obowiązki.
Prawdą jest, że Lorenzo Lotto jest jednym z wątków subtelnej nici łączącej – poprzez Caravaggia aż do Fra Galgario i Piccia – wszystkich tych artystów, którzy pod auspicjami Roberta Longhiego są zazwyczaj grupowani w ramach „malarstwa rzeczywistości”, będącego chwałą Lombardii, a konkretnie Bergamo. W jego zasadniczo wizualnym naturalizmie, w dbałości o detal optyczny i materialny, znaleźli oni parametr widzenia, jeśli nie model odniesienia. A jednak należy uznać, że to uznanie jego historycznej roli jest osiągnięciem niedawnym, nieznanym badaczom takim jak pochodzący z Bergamo Gustavo Frizzoni czy sam Berenson, który napisał znaczną część swojej pionierskiej monografii właśnie w Bergamo, a w każdym razie obcym historykom, którzy między XVIII a XIX wiekiem, jak Tassi i Maironi, już połączyli „naszego Lotto z lokalną kulturą: którego oceny nigdy nie wydawały mi się bardziej aktualne i żywe niż w tej fazie jego twórczości.
Z drugiej strony, ponowne przyjrzenie się życiu Lorenza Lotto, artysty, którego Rzym zaskoczył, a być może odrzucił, Wenecja go odrzuciła, a prawdopodobnie zlekceważyła, a nawet Ankona z powodu nieudanej aukcji jego obrazów, pokazuje, że był człowiekiem prowincji i klasy średniej, a nie wielkich miast i książęcej arystokracji. Musi zatem istnieć jakiś powód (charakterystyczny?), dla którego spokój i być może ukojenie znalazł jedynie w Bergamo i Loreto, z dala od tłumów, a być może i od renesansu...
Kiedy Lorenzo Lotto przybył tam z Marchii, w roku Łaski 1513, Bergamo było miastem gotyckim, pomijając sporadyczne, nieśmiałe i tajemnicze eksperymenty z bramantyzmem, które Pietro Isabello tam wprowadził: pod wieloma względami nadal nim jest. Lotto z pewnością znał gigantów renesansu, od Tycjana przez Rafaela po Leonarda, ale nie mam wątpliwości, że dystansował się od nich: odrzucał ideę jednoczącej funkcji perspektywy i światła, które zamiast tego wkraczają i wychodzą z obrazów jako czyste narzędzie optycznego objawienia; unikał przedstawiania aktu w miarę możliwości, i nie powiedziałbym, że tylko
ID: 1043681247
xxx xxx xxx
Dodane Dzisiaj o 09:53
Lorenzo Lotto. Il genio inquieto del Rinascimento
Tylko przedmiot
99 zł
Przedmiot z Pakietem Ochronnym
Lokalizacja
Zwroty
Pakiet Ochronny
Zwróć przedmiot, jeśli jest uszkodzony lub niezgodny z opisem. Zgłoś problem do 24 h od otrzymania przedmiotu. Szczegóły