Gryka miała być na perz i dla pszczół. Podobno kiedyś się tak zwalczało perz, a i pszczoły mogły zbierać późny pożytek jak już akacja i potem lipa przestały pylić. Białe niegdyś kwieciem pola zastąpiły teraz głównie zboża w tych stronach. Teraz stawia się na wydajność z hektara głownie uprawia się pszenicę, rzepak, soję, rzadziej fasolę. Wszystko grubo nawożone, opryskiwane kilka razy przed zbiorami. To zmora dla pszczół ale i dla ludzi też. Okoliczni rolnicy śmiali się z nas „ekologów” - jak mówili mogą opryskać nam kawałek przy miedzy żeby chociaż worek był tej kaszy. Kombajnista mówił z kolei, że wszyscy pryskają. Tak zostali nauczeni. My jednak stanęliśmy okoniem, słuchaliśmy tych „dobrych rad” i zrobiliśmy swoje w zgodzie z własnym sumieniem i przekonaniami nie chcieliśmy chemii ani na naszej Ziemi ani w jedzeniu, które jemy. Wiara i Intuicja zostały wynagrodzone. Okazało się bowiem, że Matka Ziemia obdarowała nas toną zdrowej naszej kaszy i palonej i niepalonej.

Serdecznie zapraszamy !!!