Prywatne
Stan: Używane
Opis
Gazeta może nosić naturalne ślady używania i przechowywania, które jednak nie zmniejszają wartości historycznej i kolekcjonerskiej.
Tygodnik dla Kół Gospodyń Wiejskich, dla kobiet wsi. WYDAWCA – Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne. Adres redakcji
00-950 Warszawa, Al. Jerozolimskie 28 (skr. pocztowa 374). Telefony: 26-64-51 wewn. 226, 227, 228, 243, red. nacz. 27- 19-95.
REDAGUJE ZESPÓŁ
Izabella Byszewska (dział społeczny), Mirosława Kossowska (z-ca red. naczelnego), Elz- bieta Kotarska (dział zagraniczny), Teresa Nałęcz-Jawecka (sekretarz redakcji), Barbara Maćkowiak, Dorota Metera, Renata Sławińska (redaktor naczelny), Teresa Sobańska- Dąbrowska (dział mody), Krystyna Sygnowska (z-ca red. naczelnego), Alicja Sztukowska- Królczak (dział samorządowy), Katarzyna Szymkiewicz, Kazimiera Toniak (dział łączności z Czytelnikami), Barbara Wołczyńska (dział rolny).
Opracowanie graficzne: Bożena Wahl.
Redaktor techniczny: Marzena Włodarczyk
Przykladowy artykul:
NIEDZIELNY RELAKS
Poznaj swój kraj
Radomka, niegdyś zwana Rado- mierzą, do XIX wieku była rzeką dziką i nieuregulowaną, a w wielu miejscach płynęła kilkoma koryta- mi. Po regulacji w latach 1823- 1824 została zamieniona na żeglo- wny kanał, którym spławiano drewno, jednakże wkrótce znów ,,zdziczała". I chociaż obecnie płynie jednym korytem, powoli to- cząc swoje wody po rozległej Równinie Radomskiej, to jak daw- niej tworzy malownicze zakola i wyspy. Piękne okolice i czystość wód rzeki przyciągają nad jej brzegi licznych letników i wczaso- wiczów. Na zdjęciu Radomka w o- kolicach Przytyka.
Tekst i fot. ZDZ. GÓRECKI
Podróż poślubna
Eldorado, Balkany, Meksyk, Abisynia, Afryka, Riwiera - tak górnicy nazywali często kolonie, laski nad wodą albo gospody. Na wycieczki i wczasy nie mieli pieniędzy, więc podróżowali po okolicy, fazili po hałdach i mówili, że są w Tatrach albo w Alpach. Jest o tym wiele gadek, starzy je znają, ale młodzi ich nie znali. Wincek Pieprzyca ożenił się, miał więc teraz sposobność po- żartować sobie z młodzików.
Jeden z nich zaczął kiedyś tak:
Więc-eś się nam, Wincku, ożenił. Mówi się, że byłeś gdzieś daleko w podróży poślubnej.
Wincek na to, że aż w Afryce.
My z kolei, że to niemożliwe.
We Włoszech, w Abisynii - mówi Wincek.
No więc, opowiadaj, jak ci się tam powodziło. Nowicjusze nadstawili uszu.
No więc, opowiadaj, jak ci się tam powodziło. Nowicjusze nadstawili uszu.
No, nie było to tak zwyczajnie - zaczął Wincek. Pojechałem do Włoch, stamtąd na Riwierę, potem jeszcze przez morze do Afryki, do Abisynii. Nosili nas Murzyni i ostaniali takimi parasolami, a ludzie kła- niali nam się wszędzie jak papieżowi. Chciałem zobaczyć puszczę dziewiczą. Wynająłem taką małą chatkę. Żona chciała mieszkać tylko w pałacu, ale ja powiedziałem, że wystarczy chatka. Pierwszą noc prze- spaliśmy dobrze. Rano idziemy na mały spacer. Idziemy, idziemy, cię- giem ino koło takiej wody, a tu wam naraz, przez tę wodę zwalone takie ogromne drzewo. Moja żona powiada:,,Wincku, pospacerujemy po tym drzewie, przejdziemy potem na drugą stronę i zobaczymy, jak też tam wygląda". Doszliśmy do połowy tego drzewa, a żona zaczyna wrzeszczeć:,,Wincek, w tej wodzie są krokodyle, a jakie mają zębiska, chodźmy prędko do domu". Oglądam się, a tu za nami stoi lew, gdy tymczasem z tamtej strony wychodzi naprzeciwko tygrys. Ale to wszystko jeszcze nic na prawo w wodzie krokodyle, na lewo w wodzie krokodyle, a wszystkie otwierają pyski i szczękają zębiskami i teraz, nieszczęsna moja godzino, drzewo zaczyna się podnosić, bo to wcale nie było drzewo, ale krokodyl. Żonuchna tylko podnosi ręce, zapiszczała i zemdlała. Pomyślcie tylko, co przeżywałem... Jeden nowicjusz, Kiełbasa się nazywał, miał gębę otwartą jak wrota. Już nie mógł doczekać się końca, pyta więc Wincka Pieprzycy: No i coście, biedacy zrobili?
Pozwolili się pięknie poźreć - mówi na to któryś z tych mądrzej-
szych.
Ale Wincek Pieprzyca nie dał się zawstydzić:
Co racja, to racja - mówi. Jak nas zaczęły te krokodyle źreć, sły- szałem tylko jak zgrzytały im zęby, a potem już nic, tylko to szumiało, huczało, dzwoniło... Nagle patrzę, a tu ktoś mną potrząsa i woła: Wstawaj, Wincek, na szychtę! Wesele się skończyło, trzeba nam znowu do roboty.
Z dziejów okularów
Wprawdzie już w starożyłoś- ci z odosobnionych przypad- kach posługiwano się poje- dynczymi szkołami powięk-
Samo zdrowie
Naukowcy francuscy orzekli, że w ciągu minionych 100 lat dzienne spożycie chleba przez człowieka zmniejszyło się z 800 do 160 gra- mów. Zmiana menu nie pozostała bez następstw. Ewidentny jest po- ważny wzrost liczby chorób serco- wo-naczyniowych i raka. Lekarze radzą, by wrócić do dawnych cza- sów, jako że chleb jest najlepszym orężem w walce o zdrowie. Zawie- ra on 55 proc. krochmalu, protei- ny, żelazo, witaminy i tłuszcze ro- ślinne.
Karton 74
Tygodnik dla Kół Gospodyń Wiejskich, dla kobiet wsi. WYDAWCA – Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne. Adres redakcji
00-950 Warszawa, Al. Jerozolimskie 28 (skr. pocztowa 374). Telefony: 26-64-51 wewn. 226, 227, 228, 243, red. nacz. 27- 19-95.
REDAGUJE ZESPÓŁ
Izabella Byszewska (dział społeczny), Mirosława Kossowska (z-ca red. naczelnego), Elz- bieta Kotarska (dział zagraniczny), Teresa Nałęcz-Jawecka (sekretarz redakcji), Barbara Maćkowiak, Dorota Metera, Renata Sławińska (redaktor naczelny), Teresa Sobańska- Dąbrowska (dział mody), Krystyna Sygnowska (z-ca red. naczelnego), Alicja Sztukowska- Królczak (dział samorządowy), Katarzyna Szymkiewicz, Kazimiera Toniak (dział łączności z Czytelnikami), Barbara Wołczyńska (dział rolny).
Opracowanie graficzne: Bożena Wahl.
Redaktor techniczny: Marzena Włodarczyk
Przykladowy artykul:
NIEDZIELNY RELAKS
Poznaj swój kraj
Radomka, niegdyś zwana Rado- mierzą, do XIX wieku była rzeką dziką i nieuregulowaną, a w wielu miejscach płynęła kilkoma koryta- mi. Po regulacji w latach 1823- 1824 została zamieniona na żeglo- wny kanał, którym spławiano drewno, jednakże wkrótce znów ,,zdziczała". I chociaż obecnie płynie jednym korytem, powoli to- cząc swoje wody po rozległej Równinie Radomskiej, to jak daw- niej tworzy malownicze zakola i wyspy. Piękne okolice i czystość wód rzeki przyciągają nad jej brzegi licznych letników i wczaso- wiczów. Na zdjęciu Radomka w o- kolicach Przytyka.
Tekst i fot. ZDZ. GÓRECKI
Podróż poślubna
Eldorado, Balkany, Meksyk, Abisynia, Afryka, Riwiera - tak górnicy nazywali często kolonie, laski nad wodą albo gospody. Na wycieczki i wczasy nie mieli pieniędzy, więc podróżowali po okolicy, fazili po hałdach i mówili, że są w Tatrach albo w Alpach. Jest o tym wiele gadek, starzy je znają, ale młodzi ich nie znali. Wincek Pieprzyca ożenił się, miał więc teraz sposobność po- żartować sobie z młodzików.
Jeden z nich zaczął kiedyś tak:
Więc-eś się nam, Wincku, ożenił. Mówi się, że byłeś gdzieś daleko w podróży poślubnej.
Wincek na to, że aż w Afryce.
My z kolei, że to niemożliwe.
We Włoszech, w Abisynii - mówi Wincek.
No więc, opowiadaj, jak ci się tam powodziło. Nowicjusze nadstawili uszu.
No więc, opowiadaj, jak ci się tam powodziło. Nowicjusze nadstawili uszu.
No, nie było to tak zwyczajnie - zaczął Wincek. Pojechałem do Włoch, stamtąd na Riwierę, potem jeszcze przez morze do Afryki, do Abisynii. Nosili nas Murzyni i ostaniali takimi parasolami, a ludzie kła- niali nam się wszędzie jak papieżowi. Chciałem zobaczyć puszczę dziewiczą. Wynająłem taką małą chatkę. Żona chciała mieszkać tylko w pałacu, ale ja powiedziałem, że wystarczy chatka. Pierwszą noc prze- spaliśmy dobrze. Rano idziemy na mały spacer. Idziemy, idziemy, cię- giem ino koło takiej wody, a tu wam naraz, przez tę wodę zwalone takie ogromne drzewo. Moja żona powiada:,,Wincku, pospacerujemy po tym drzewie, przejdziemy potem na drugą stronę i zobaczymy, jak też tam wygląda". Doszliśmy do połowy tego drzewa, a żona zaczyna wrzeszczeć:,,Wincek, w tej wodzie są krokodyle, a jakie mają zębiska, chodźmy prędko do domu". Oglądam się, a tu za nami stoi lew, gdy tymczasem z tamtej strony wychodzi naprzeciwko tygrys. Ale to wszystko jeszcze nic na prawo w wodzie krokodyle, na lewo w wodzie krokodyle, a wszystkie otwierają pyski i szczękają zębiskami i teraz, nieszczęsna moja godzino, drzewo zaczyna się podnosić, bo to wcale nie było drzewo, ale krokodyl. Żonuchna tylko podnosi ręce, zapiszczała i zemdlała. Pomyślcie tylko, co przeżywałem... Jeden nowicjusz, Kiełbasa się nazywał, miał gębę otwartą jak wrota. Już nie mógł doczekać się końca, pyta więc Wincka Pieprzycy: No i coście, biedacy zrobili?
Pozwolili się pięknie poźreć - mówi na to któryś z tych mądrzej-
szych.
Ale Wincek Pieprzyca nie dał się zawstydzić:
Co racja, to racja - mówi. Jak nas zaczęły te krokodyle źreć, sły- szałem tylko jak zgrzytały im zęby, a potem już nic, tylko to szumiało, huczało, dzwoniło... Nagle patrzę, a tu ktoś mną potrząsa i woła: Wstawaj, Wincek, na szychtę! Wesele się skończyło, trzeba nam znowu do roboty.
Z dziejów okularów
Wprawdzie już w starożyłoś- ci z odosobnionych przypad- kach posługiwano się poje- dynczymi szkołami powięk-
Samo zdrowie
Naukowcy francuscy orzekli, że w ciągu minionych 100 lat dzienne spożycie chleba przez człowieka zmniejszyło się z 800 do 160 gra- mów. Zmiana menu nie pozostała bez następstw. Ewidentny jest po- ważny wzrost liczby chorób serco- wo-naczyniowych i raka. Lekarze radzą, by wrócić do dawnych cza- sów, jako że chleb jest najlepszym orężem w walce o zdrowie. Zawie- ra on 55 proc. krochmalu, protei- ny, żelazo, witaminy i tłuszcze ro- ślinne.
Karton 74
ID: 812206597
Skontaktuj się
Henryk
Na OLX od grudzień 2015
Ostatnio online w dniu 22 czerwca 2024
Wszystkie oceny są weryfikowane. Mogą je wystawiać tylko osoby, które kupiły przedmiot z Przesyłką OLX.
xxx xxx xxx
Dodane 15 czerwca 2024
GOSPODYNI 10.07.1988 /28 extra prezent na urodziny
Tylko przedmiot
150 zł
Cena z Przesyłką OLX
O ogłoszeniodawcy
Henryk
Na OLX od grudzień 2015
Ostatnio online w dniu 22 czerwca 2024
Wszystkie oceny są weryfikowane. Mogą je wystawiać tylko osoby, które kupiły przedmiot z Przesyłką OLX.
Lokalizacja