Prywatne
Opis
Mokka: Ciotka zmartwiona jakaś, widziałaś?
Lea: Chyba nieco niewyraźna...
Mokka: Ty taka towarzyska niby jesteś a durna jak, za przeproszeniem, szczeniak.
Lea: Ej! Ale w sumie, może i masz rację... Wyjątkowo!
Mokka: Możesz mnie raz poważnie potraktować?!
Lea: Jak tu cię brać na poważnie kiedy ty nowego człowieka zobaczysz to spierniczasz...
Mokka: O naprawdę teraz! Bo Ty lepsza jesteś!
Lea: Ja przynajmniej po chwili wychodzę i robię obczajkę. A ty się kitrasz i czekasz aż robotę zrobię za nas obie.
Mokka: Przecież jak kogoś już poznam to mówią o mnie słodziak...
Lea: Fakt, potem wbijasz te baranki bez opamiętania. I kuper swój czarny nadstawiasz do drapciania. Ale co się najpierw muszę nawyginać i namruczeć, żebyś drogę pod ludzką rękę znalazła, to moje.
Mokka: Źle ci?? Lubisz przecież.
Lea: Lubię bardzo. Dla siebie w końcu tam się łaszę do tych dwunożnych, nieosierścionych gaduł.
Mokka: Mnie też lubisz...
Lea: Skaranie boskie, że kocham takiego wypłocha.
Mokka: Weź no... przytulamy się tak słodko. Widzę to czasem w ciotki oczach, jak w lustrze - błyszczą kiedy na nas patrzy. Się wzrusza czy coś.
Lea: Lubię cię myć i dbać o ciebie. Tylko skaczesz czasem jak małpa po drapakach.
Mokka: Młodość musi się wyszumieć! Sama ganiasz piłki jak myszy.
Lea: Bez fitnessu nie ma dnia...
Mokka: Fajne jesteśmy.
Lea: Fajne jesteśmy. Tylko jak zostaniemy z ciotką, nie będzie mogła pomóc kolejnym sierotom, takim jakimi my byłyśmy kiedy nas znalazła. A teraz patrz jakie jesteśmy cacane.
Mokka: A propos, przytyło ci się...
Lea: O losie...
Mokka: Dobra, już. No wiem o co ci chodzi... Tyle kotów się nadal tuła bez opieki. Sama pamiętam jak bałam się, że ktoś znów będzie chciał mnie przegonić. Ale z drugiej strony bardzo chciałam mieć swój dom. Ciepło, bezpiecznie, brzuszek pełny, wet jak coś...
Lea: Akurat weterynarz nam póki co był najmniej potrzebny.
Mokka: Całe szczęście. Ale kiedyś się zestarzejemy.
Lea: Mów za siebie!
Mokka: Przykro mi, nawet ty... A kot na ulicy, bez opieki... Wiesz jak jest.
Lea: Zanim się zestarzejemy, damy komuś mnóstwo miłości.
Mokka: Tak!
Lea: Ciotka zawsze mówi, że chciałaby, żebyśmy miały kogoś tylko dla nas. Nie musiałybyśmy dzielić się uwagą naszych Ludzi z innymi kotami.
Mokka: Myślisz, że będą umieli nas kochać...?
Lea: ...ech... Ona znajdzie nam kogoś najlepszego na świecie. Tylko - ogarnij się trochę. Skąd człowiek ma wiedzieć, że będziesz słodziakiem już po kilku wspólnych posiadówkach na kanapie, skoro robisz oczy wypłocha na widok gościa.
Mokka: Postaram się... Bo wiesz... tak naprawdę to ja bardzo potrzebuję miłości...
Lea: Wiem... Ja też...
Te rozgadane (choć tak naprawdę bardzo ciche) damy to około trzy-/czteroletnie koteczki. Są wysterylizowane, w pełni kuwetowe, wolne od fiv/felv.
Zapraszam do kontaktu w sprawie adopcji. Jeśli nie będę mogła odebrać, proszę o wiadomość sms, oddzwonię.
Lea: Chyba nieco niewyraźna...
Mokka: Ty taka towarzyska niby jesteś a durna jak, za przeproszeniem, szczeniak.
Lea: Ej! Ale w sumie, może i masz rację... Wyjątkowo!
Mokka: Możesz mnie raz poważnie potraktować?!
Lea: Jak tu cię brać na poważnie kiedy ty nowego człowieka zobaczysz to spierniczasz...
Mokka: O naprawdę teraz! Bo Ty lepsza jesteś!
Lea: Ja przynajmniej po chwili wychodzę i robię obczajkę. A ty się kitrasz i czekasz aż robotę zrobię za nas obie.
Mokka: Przecież jak kogoś już poznam to mówią o mnie słodziak...
Lea: Fakt, potem wbijasz te baranki bez opamiętania. I kuper swój czarny nadstawiasz do drapciania. Ale co się najpierw muszę nawyginać i namruczeć, żebyś drogę pod ludzką rękę znalazła, to moje.
Mokka: Źle ci?? Lubisz przecież.
Lea: Lubię bardzo. Dla siebie w końcu tam się łaszę do tych dwunożnych, nieosierścionych gaduł.
Mokka: Mnie też lubisz...
Lea: Skaranie boskie, że kocham takiego wypłocha.
Mokka: Weź no... przytulamy się tak słodko. Widzę to czasem w ciotki oczach, jak w lustrze - błyszczą kiedy na nas patrzy. Się wzrusza czy coś.
Lea: Lubię cię myć i dbać o ciebie. Tylko skaczesz czasem jak małpa po drapakach.
Mokka: Młodość musi się wyszumieć! Sama ganiasz piłki jak myszy.
Lea: Bez fitnessu nie ma dnia...
Mokka: Fajne jesteśmy.
Lea: Fajne jesteśmy. Tylko jak zostaniemy z ciotką, nie będzie mogła pomóc kolejnym sierotom, takim jakimi my byłyśmy kiedy nas znalazła. A teraz patrz jakie jesteśmy cacane.
Mokka: A propos, przytyło ci się...
Lea: O losie...
Mokka: Dobra, już. No wiem o co ci chodzi... Tyle kotów się nadal tuła bez opieki. Sama pamiętam jak bałam się, że ktoś znów będzie chciał mnie przegonić. Ale z drugiej strony bardzo chciałam mieć swój dom. Ciepło, bezpiecznie, brzuszek pełny, wet jak coś...
Lea: Akurat weterynarz nam póki co był najmniej potrzebny.
Mokka: Całe szczęście. Ale kiedyś się zestarzejemy.
Lea: Mów za siebie!
Mokka: Przykro mi, nawet ty... A kot na ulicy, bez opieki... Wiesz jak jest.
Lea: Zanim się zestarzejemy, damy komuś mnóstwo miłości.
Mokka: Tak!
Lea: Ciotka zawsze mówi, że chciałaby, żebyśmy miały kogoś tylko dla nas. Nie musiałybyśmy dzielić się uwagą naszych Ludzi z innymi kotami.
Mokka: Myślisz, że będą umieli nas kochać...?
Lea: ...ech... Ona znajdzie nam kogoś najlepszego na świecie. Tylko - ogarnij się trochę. Skąd człowiek ma wiedzieć, że będziesz słodziakiem już po kilku wspólnych posiadówkach na kanapie, skoro robisz oczy wypłocha na widok gościa.
Mokka: Postaram się... Bo wiesz... tak naprawdę to ja bardzo potrzebuję miłości...
Lea: Wiem... Ja też...
Te rozgadane (choć tak naprawdę bardzo ciche) damy to około trzy-/czteroletnie koteczki. Są wysterylizowane, w pełni kuwetowe, wolne od fiv/felv.
Zapraszam do kontaktu w sprawie adopcji. Jeśli nie będę mogła odebrać, proszę o wiadomość sms, oddzwonię.
ID: 992636683
xxx xxx xxx
Dodane 05 sierpnia 2025
Dwie czułe koteczki
Za darmo
Lokalizacja