Na sprzedaż totalna perełka z mojej kolekcji, Breitling Superocean A17360 zegarek z 2004 roku, wyjątkowy, bo ten model to 42mm zegarek bardzo rzadko spotykany, bo był produkowany tylko przez rok w tej wersji. Ja osobiście nigdy nie widziałem go na sprzedaż, oprócz tego jednego razu kiedy go kupiłem do swojej kolekcji. Jest to jeden z najlepiej wykonanych zegarków jakie kiedykolwiek posiadałem. Jakość wykonania to miazga. Antyrefleks bije na głowę wszystkie inne firmy, dodatkowo niebieska poświata robi super efekt. Mój model pochodzi z Włoch (tam kupił go pierwszy właściciel), oczywiście mam do niego pełen komplet (pudełko bakelitowe, papiery, certyfikat, zawieszkę) jednak samo pudełko, a raczej jego wnętrze (ekoskóra) nie jest podniszczone. Sam zegarek natomiast jest w świetnym stanie, jedynie jakieś mikroryski. Oryginalnie był na pasku kauczukowym, pasek jest ok, używany, małe pęknięcie w miejscu gdzie poprzedni właściciel go zapinał, ale można spokojnie nosić, w pełni sprawny, I pięknie pachnie wanilią mimo swoich lat. Dokupiłem do niego bransoletę professional 2. Koszt samej bransy to ponad 3tyś pln, co jest okazją, bo bezpośrednio z serwisu breitlinga przeszło 8 tyś! Zegarek trzyma parametry COSC.
Sprzedaję, ponieważ planuję iść o krok dalej w pasji zegarkowej, zachorowałem na inne cudo i zbieram fundusze.
Co do Breitlinga, jest mi strasznie żal go wystawiać, wiem że jak go sprzedam, to już nigdy nie uda mi się tego modelu kupić. Ten konkretny model w 42mm to biały kruk, śledzę ogłoszenia zegarkowe, i w ostatnich latach nie widziałem ani jednego.
Żaden inny zegarek do tej pory nie dawał mi tyle radości z noszenia, oddam tylko w dobre ręce, i mam ogromną nadzieję, że nowy właściciel będzie się cieszył z niego podobnie jak ja.
Dodam jeszcze, że zdjęcia nie oddają jak piękny jest ten zegarek, w słońcu wygląda obłędnie, a jakość wykonania jest niesamowita. Pamiętam jak ja go kupowałem, nie do końca byłem przekonany do wydania tylu pieniędzy. Przeszły mi wszelkie wątpliwości jak go założyłem na rękę.
Moim zdaniem te nowe modele Breitlinga nie mają tego czegoś, co ma właśnie ten kultowy "Steelfish". No i ta niepowtarzalność, w ciągu ostatnich kilku lat, nie spotkałem się, żeby ktoś jeszcze miał tą wersję