Ten aparat naprawdę potrafi zaskoczyć. Nikon Coolpix L11 to coś więcej niż tylko zwykła cyfrówka – to kawałek historii fotografii w kompaktowym wydaniu. Wszystko dzięki matrycy CCD, która daje zdjęciom ten specyficzny, analogowy klimat – lekko zgaszone kolory, miękkie światło i naturalne ziarno, które wygląda jak z aparatu na kliszę. To nie jest obrazek na siłę wyostrzony i przerysowany, tylko coś, co wygląda... prawdziwie.

Fotografowanie nim to czysta przyjemność – aparat jest prosty w obsłudze, ale daje kilka opcji, które potrafią zmienić wszystko. Można na przykład ustawić balans bieli, żeby kolory lepiej oddawały rzeczywistość w danym świetle. Jest też korekcja barw, którą można delikatnie podciągnąć klimat zdjęcia. I co ciekawe – jest też coś, co wielu użytkowników pomija, czyli korekta ekspozycji. Można jednym przyciskiem rozjaśnić lub przyciemnić zdjęcie jeszcze przed jego zrobieniem. Brzmi banalnie, ale to właśnie ta opcja decyduje często, czy zdjęcie wyjdzie takie, jak je widzimy oczami. Zbyt ciemny cień? Zbyt jasne niebo? Tu masz kontrolę.

Aparat ma 6 Mpix, zoom optyczny 3x i wszystko działa dokładnie tak, jak powinno. Menu jest proste, ekran wystarczający, a całe urządzenie nadal bardzo przyjemne w użytkowaniu. Stan wizualny określam jako bardzo dobry z minusem – widać lekkie ślady użytkowania - mikro ryski, ale nic, co wpływa na komfort użytkowania. Technicznie – bez zarzutu.

To świetny wybór dla każdego, kto szuka cyfrówki z klimatem, aparatu do zdjęć z duszą, z estetyką przypominającą kliszę, ale bez konieczności wywoływania filmu. I właśnie te małe opcje, jak korekta ekspozycji, pozwalają naprawdę tworzyć zdjęcia, a nie tylko je "robić".

Pełna galeria zdjeć pod adresem: badpic.pl

W zestawie z aparatem otrzymasz:

kartę pamięci
baterie
oryginalną smyczkę
oryginalny kabel USB
oryginalny kabel AV
Podstawkę pod aparat na biurko
instrukcję użytkownika
oryginalny kartonik