Benjamin Bilse – Kaleidoscope, nowa płyta (zafoliowana)
Benjamin Bilse – wybitny dyrygent – spełniał się również jako kompozytor. Pozostawił ponad 40 kompozycji, które ukazywały się drukiem między innymi w Legnicy i Berlinie, ale też w Anglii, Francji, Rosji, Ameryce, a nawet w Australii. Popyt na nie był tak wielki, że prawie wszystkie utwory błyskawicznie opracowywano do użytku domowego na fortepian (na dwie lub cztery ręce) oraz na fortepian i skrzypce. Jak wynika z ogłoszeń prasowych, pierwszymi kompozycjami młodego artysty były: Galopp i utwór pod tytułem Schottisch – oba wydane przez Johanna Friedricha Kuhlmeya. Może uda się jeszcze kiedyś rozwikłać zagadkę, kim była panna Pauline Schiller, której dwudziestotrzyletni muzyk dedykował swój galop. Wczesnego utworu zakochanego Benjamina nie znajdą Państwo na niniejszej płycie, jest za to kilka kompozycji, które legniczanin dedykował osobom wysoko postawionym, władcom, książętom, a nawet królowi (a później cesarzowi).
Płytę „Benjamin Bilse – Kaleidoscope”, otwiera muzyka dedykowana hrabiemu Janowi Henrykowi XI Hochbergowi. Był on postacią tak barwną, że zasługuje na osobną opowieść. W tym miejscu wspomnijmy tylko, że większość życia spędził, realizując trzy wielkie pasje: politykę, łowiectwo i działalność charytatywną. Jako Wielki Łowczy odegrał istotną rolę w rozwoju sygnalistyki myśliwskiej, spopularyzował używanie rogu myśliwskiego zwanego odtąd plessówką, doprowadził również do zebrania w całość i opublikowania zbioru wszystkich znanych sygnałów łowieckich. Jego synową była słynąca z urody księżna Daisy. Czy Benjamin Bilse brał udział w organizowanych przez hrabiego polowaniach, nie wiadomo. Pewne jest, że na zamku Fürstenstein (Książ) z orkiestrą bywał dość często. Die Fürstensteiner. Tongemälde in Form eines Walzers op. 28, czyli obraz dźwiękowy w formie walca, opiewa piękno i majestat ikonicznej budowli Dolnego Śląska, wznoszącej się ponad gęstymi i mrocznymi lasami Gór Sowich. (Jakub Kukla)